PIOTR(uś) w pakiecie

Słodka komedia o kłopotach z nagłym pojawieniem się dziecka w życiu pewnego lekkoducha.

Marta i Piotr zajmują sąsiadujące części podmiejskiego bliźniaka. Piotr, uroczy i beztroski lekkoduch, zostaje zaskoczony szokującą niespodzianką. Jego była pojawia się w miejscu pracy, wpycha mu w objęcia dziecko, rzuca pod nogi torbę ciuchów, wręcza teczkę z dokumentami: “To jest twój syn, teraz ty się nim zajmij”.
Nie ma czasu na szok. Trzeba sobie i dziecku zorganizować życie.
Jak to będzie przebiegało???
 
Chociaż książka wyszła jako ósma powieść autorki, to była pierwszą, jaka wyszła spod jej pióra.
 

Lektura na relaks

20220516_112526

“PIOTR(uś) w pakiecie”

komedia obyczajowa /
książka na poprawienie humoru

 

premiera 18 maja 2022 rok

Wydawnictwo LUCKY z Radomia

Redaktor – Halina Bogusz

Okładka – Ilona Gostyńska – Rymkiewicz

ISBN 978-83-67184-19-9

Cytaty

Ładniejsi pierwsi powinni się kłaniać. Choćby w ramach rekompensaty.
Jeśli się nie poznał, to nie zasłużył.
Jak się jest razem, to nie może być ściany

Fragmenty

Dziecko z sąsiadem {rozwiń}

– Coś ty się tak uczepił tego jej narzeczonego? – zaczęłam bronić Basi przed zbytnią natarczywością brata, zanim znów przeholuje. – Lepiej nam o swoich podbojach poopowiadaj.
– Po pierwsze, to ja się jej narzeczonego nie czepiam. Pogadaliśmy sobie jak mężczyzna z mężczyzną i mam nadzieję, że nie będę musiał spełniać gróźb, o których w tej rozmowie była mowa. A po drugie, to co ja będę o sobie opowiadał, lepiej sama nam ciotka powiedz, jak to się stało, że masz dziecko z sąsiadem.
W ogólnej konsternacji, jaka potem nastała, nikt nie zauważył, jak ta żmija, którą na własnej piersi wychowałam, nauczyłam jeździć na rowerze, karmiłam po kryjomu przed matką landrynkami i wycierałam nos, ten intrygant wyleniały za plecami swojej babci pokazuje mi zyg-zyg.
– Mareczku? – wysyczałam słodkim acz lodowatym głosem, nie podnosząc wzroku znad szklanki i nie odrywając się od połowu wiśni w kompocie. – Kiedy ostatnio dostałeś w zęby za szerzenie plotek i pomówień?
Mamie podjechała do góry jedna brew. Cioci Loni zamarł widelec w drodze do ust, a moja siostra odsunęła się od stołu, żeby mieć więcej miejsca do oddychania.
– Jesteś – Jesteś w ciąży? – zapytała ciocia Lonia z radością pomieszaną z przerażeniem. (Zaręczam, taka mieszanka jest możliwa).
– Niestety, nie. Tylko mój siostrzeniec jest ociężały umysłowo…

Udobruchać Ilonkę {rozwiń}

– Dzisiaj wraca Ilonka z Włoch.
– Nie obchodzi mnie twoja Ilonka – nadal udawałam, że się dąsam.
– Muszę ją najpierw jakoś przygotować do nowej sytuacji. Wiesz, boję się, żeby się nie skończyło jak z tym twoim. No i dlatego najpierw wolałbym się z nią spotkać sam. Może od razu dziś, jak myślisz? Wyjechałbym po nią na busa, bo busami w te Dolomity jechali, wiesz? Zupełnie nie wiem, jak ona zareaguje. Nie zostałabyś jeszcze dziś z małym?
– Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to ja też mam swoje życie. Zniszczone przez takiego jednego sąsiada, ale mam.
– Marta, proszę cię, zrobię, co zechcesz, tylko zostań z nim dzisiaj – błagał żałośnie.
– Nie ma niczego takiego, co mógłbyś dla mnie zrobić po tym, co już zrobiłeś.
– Będę do końca zimy odśnieżał cały chodnik – zaoferował.
– Zimy w tym roku już nie będzie – oznajmiłam, zakładając szalik.
– To w następną.
– Odczep się.
Ale pomysł, że mogę coś z tego mieć, coraz bardziej przypadał mi do gustu.
– Błagam! – Piotr klęknął przede mną teatralnie.
– Dobrze… – powiedziałam bardziej do lustra niż do niego. – Umyjesz mi na święta wszystkie okna.
– Wszystkie?
– Aha.
– Tylko na jedne święta? – upewniał się.
– Nie targuj się, bo się rozmyślę.
– Kocham cię!! – wrzasnął uradowany i zaczął mnie całować po rękach…

Bitwa pod Grunwaldem {rozwiń}

– Chyba trochę przesadziłem – zaczął Piotr. – Mówiłaś wczoraj, żebym go gdzieś zabrał i chyba zbyt ambitnie do tego podszedłem. Nie wiem, co mi odbiło, żeby zabrać smarkacza… Piotrka znaczy, do Muzeum Narodowego. Ta sztuka średniowieczna jest makabryczna. Same krwawe sceny piekieł albo mordów, chudzi ludzie, kościotrupy, nagie ciała i temu podobne obrazki. Szybko zabrałem małego… Piotrka znaczy, żeby na to nie patrzył, bo się bałem, że będzie miał koszmary. Dopiero przy Matejce zatrzymaliśmy się na dłużej. Kiedy zobaczył „Bitwę pod Grunwaldem”, to już skończyło się dalsze zwiedzanie. Czterdzieści minut tam spędziliśmy. Babka, co tam siedzi i pilnuje, żeby czegoś nie ukraść, miała do niego anielską cierpliwość. „A kto to, a co to, a jak to?”… Myślałem, że zwariuję, bo ile można się gapić w jeden obraz. Uratowało mnie to, że zachciało mu się siusiu. A teraz sam jest wielkim mistrzem krzyżackim.
– Nikt mu nie powiedział, kto w tej bitwie wygrał?
– Jemu jest wszystko jedno. Widocznie książę Witold wygląda na obrazie na słabeusza. Poza tym von Jungingen brzmi lepiej niż Wituś. Tylko z płaszczem sobie nie możemy poradzić, bo ciągle spada.

Trudne pytania {rozwiń}

– Babciu, czy ty masz siusiaka? – Piotruś wpadł do pokoju specjalnie po to, żeby rzucić babci (może raczej w babcię) pytanie.
Pani Irena zamarła w pół gestu, lekko zbladła, otworzyła usta, ale po to, żeby nabrać powietrza, a nie po to, żeby odpowiedzieć, po czym znów je zamknęła, przełknęła ślinę i zduszonym głosem odpowiedziała:
– Nie.
– A dlaczego? – Należało się spodziewać, że Piotruś będzie dociekliwie dochodził do sedna. Zdaje się, że właśnie zaczął okres zainteresowania płcią. Doszłam do wniosku, że trzeba uratować panią Irenę przed apopleksją.
– Bo babcia jest dziewczynką – wytłumaczyłam.
– Aaa… – machnął ręką lekceważąco. – To ty masz cipuszkę. – Po czym wrócił do zajęć w swoim pokoju.
– Skaranie boskie z tym dzieciakiem!