Miastowa na tropie

Komedia obyczajowa z wątkiem kryminalnym o problemach dziewczyny z miasta po przeprowadzce na wieś.

Weronika wraz z dworkiem dziedziczy duży majątek. Jako miastowa nie ma pojęcia o funkcjonowaniu domu. Światło, woda, ogrzewanie, szambo czy komin to dla niej wyzwania. Liczyła na romans z weterynarzem lub leśnikiem, a zamiast tego znalazła się w samym środku morderstw i porwań. Wszyscy są podejrzani. Czy znajdzie swoją miłość? Czy poradzi sobie ze spadkiem po babci?

 

Lektura na relaks

20221024_103313

“Miastowa na tropie”

komedia obyczajowa z wątkiem kryminalnym

 

premiera 25 października 2022 rok

Wydawnictwo LUCKY z Radomia

Redaktor – Halina Bogusz

Okładka – Ilona Gostyńska – Rymkiewicz

ISBN 978-83-67184-60-1

Cytaty

...marzenia trzeba spełniać.
Jak ktoś ma dużo, to chce mieć jeszcze więcej
Jeśli nóż ma ślady człowieka, a człowiek nie ma śladów noża , to znaczy, że to nie ten człowiek
Najważniejsze, to uwierzyć, że uwierzą.

Fragmenty

Wyruszamy po szczęście {rozwiń}

Weronika obiecała sobie, że od tej pory będzie szczęśliwa. Tak szczęśliwa, że bardziej się nie da. Choćby miała sobie to szczęście wyryć scyzorykiem, żeby było widoczne i trwałe. Tak, żeby aż
bolało. Żeby ten dupek dowiedział się o tym szczęściu i żeby na samą myśl o nim poogryzał wszystkie paznokcie wypielęgnowane przez stado manikiurzystek. I żeby mu te wybielane zęby z zazdrości powypadały.
Dupek.
Dupek, dupek, dupek!!!
Nie, nie będzie już o nim myślała. Teraz wszystkie myśli skieruje na szczęście, które gdzieś za zakrętem na nią czeka.

Spadek... {rozwiń}

Babcia Małgorzata założyła, że ani ona, ani jej spadkobiercy, nie będą „chodzić za pługiem” ani „stać za ladą”. Niezbyt wysoko ceniła intelekt i instynkt biznesowy własnego syna, dlatego postanowiła nie obarczać go sukcesją, którą, jak to określiła, „rozpieprzyłby na motocykle” albo „dałby się oszukać każdemu, kto stawia w barze”. Testament spisała notarialnie, dbając przy tym o stwierdzenie poczytalności, by nikt go nie podważył. Zmarła tak, jak żyła, z filiżanką cappuccino w dłoni, niedługo po Maurycym.
Jakież było zdziwienie jej synowej (dokładnie byłej synowej), gdy skontaktowała się z nią kancelaria notarialna z prośbą o stawienie się w celu przejęcia spadku po teściowej oraz wskazanie miejsca pobytu drugiej spadkobierczyni – Weroniki. Żadna z nich nie zdawała sobie sprawy z zakresu schedy, wiedziały jedynie, że jest tam jakiś domek i kawałek ogródka, gdzie odwiedzały babcię.

Jagoda... {rozwiń}

Kolejna nocka zamiast na spaniu minęła Weronice na rozmyślaniach.
– Biedna dziewczyna – pomyślała o Jagodzie. – Jak trzeba być zdesperowanym, żeby się targnąć na życie.
Nie znała jej, więc w myślach traktowała Jagodę bardziej jak postać z filmu niż żywą, zagubioną kobietę.
– No dobra, byłby wstyd, ale przecież nie pierwsza dziewica we wsi, która miała bastarda (lepiej brzmi niż bękart). I skoro taka wierząca, dlaczego popełniła samobójstwo? Przecież to grzech. Zabiła dwie osoby – siebie i dziecko. Czeka ją wieczne potępienie. Nie powinna spocząć w święconej ziemi. Przecież musiała to brać pod uwagę. Dlaczego nie zostawiła listu? Jeśli taka grzeczna dziewczynka, to powinna na odchodne przeprosić rodziców za wstyd, jaki im przyniosła, i pożegnać się z nimi. Życzyć szczęścia niedoszłemu mężowi… I miała siniaki… Cóż, na wsi o siniaki nietrudno. Ale możliwe też, że same się nie zrobiły.
Jakoś Weronika nie mogła sobie wyobrazić Bartka jako damskiego boksera. Nie znała go za dobrze… Ona nie, ale babcia… Może ją też omotał.
Wszyscy mówią, że była mądrą kobietą… Albo ją przekabacił, albo babcia Małgosia (Weronika Małgorzata Wielowiejska) dostrzegła w nim coś, czego inni nie widzieli.
A Marek? Weronika wyobraziła sobie, jak czeka u przyszłych teściów na narzeczoną, a ona nie przychodzi, bo już nie żyje. Straszna tragedia. I Bartek ma w niej swój udział? Tylko dokładnie jaki?